Norweska sesja na końcu świata to coś wyjątkowego! Tym razem postawiliśmy na 'naszą' Norwegię - a dokładnie mówiąc na wyjątkowe dla nas miejsce Verdens Ende czyli norweski Koniec Świata. Mówię naszą gdyż jest to jedno z naszych ulubionych miejsc w norwegii gdzie można zarówno odpocząć jak i podziwiać piękne skandynawskie fjordy. Sesję wykonaliśmy dzięki Kubie i Natalii, Kubę jako fotografa nie muszę przedstawiać ani rekomendować - perfekcjonista w każdym calu. Jako jego prawa ręka doskonale sprawdziła się Natalia!

Sama sesja nie należała do łatwych gdyż była to końcówka września (24. września) a jak wiadomo w norwegii jest już zimno. Sylwusia straszliwie przemarzła w prześwitujacej miejscami sukni podczas prawie 3 godzinnej sesji, mi było znacznie łatwiej gdyż miałem na sobie o wiele bardziej trzymajacy ciepło garnitur. Zmarznięci i zmęczeni wróciliśmy w ślubnych ubraniach do Oslo (droga z Verdens Ende do Oslo trwa ok. 2 godzin). Na efekty sesji nie trzeba było długo czekać gdyż Kuba obrobił kilka zdjęć już na poczekaniu. Zobaczcie sami co z tego wyszło!  BOMBA!