Wrzucam jeszcze kilka zdjęć z telefonu - droga 284, Vikersund - Sylling - Drammen - Oslo.
Piękne widoczki, zerooooowy ruch samochodów.






Wróciliśmy już do Polski.

Wrzucam jeszcze garść zdjęć i informacji żeby nie zapomnieć jak spędzaliśmy ostatnie dni w Oslo.
Mianowicie, trzeciego stycznia odpuściliśmy Lillehammer ze względu na duży wiatr na skoczni.
Dzień spędziliśmy na zakupach i maszerowaniu po mieście.

Trzeciego stycznia (sobota) również wybraliśmy się pochodzić po Oslo. Było słonecznia, bardzo miło i przyjemnie spędziliśmy ten dzień.

W niedzielę, niestety musieliśmy się rano dopakować i wyruszyć na lotnisko w Rygge Moss.
Dzięki uprzejmości Krzyśka, dostaliśmy się na lotnisko skąd wyruszyliśmy do Polski.

Kupiliśmy kviki na lotnisku i wylecieliśmy do Polska !
Dżefrej dojechał do Oslo o 12 w nocy i nasz meeting nie doszedł do skutku.
PS. OSLO NASZA PRZYSZŁOŚĆ.




buahahahauubbbauhaaaahahahahahabuahauauhab


Mała zmiana planów.
Sprawdziliśmy prognoze pogody dla Lillehammer i ostatecznie przełożyliśmy wyjazd na jutro.

Dzisiaj za to pochodziliśmy troszkę po sklepach, i odwiedziliśmy Vigeland Park.
Jak dla mnie najlepszym fragmentem parku jest lodowisko.
Jutro jak pogoda będzie ładna to wyruszymy w daleką podróż do Lillehammer oddalonego od Oslo około 2 godziny.

PS. Wczoraj nie mieliśmy internetu dlatego dopiero dzisiaj wrzucamy zaległości.













Jaaaaaaaacie ! dzisiaj wielki dzień - wielka też skocznia.
Odbyliśmy pierwszą z wycieczek poza Oslo, mianowicie odwiedziliśmy dwie miejscowości. 
Drammen i Vikersund.

Co w Drammen - główną atrakcją który planowaliśmy zobaczyć to Spirallen. Droga która prowadzi na wyżyny miejscowości Drammen. Sama miejscowość oddalona od Oslo o około 40 kilometrów.
Dojechaliśmy do Drammen na godzinę 9:00, widoczki piękne, mały ruch, przyzwoita pogoda.

Gwóźdź programu - Vikersundbakken.
Jedna z dwóch mamutów na świecie. Nieziemski obiekt - kompleks z 5 skoczniami, między innymi tym najpotężniejszym 225 metrowy. Po przyjeździe na skoczni nie było nikogo, mogliśmy wychodzić na każdą z nich. Weszliśmy jedynie na K40 oraz na Mamuta!
Jak dla mnie bomba, bardzo chciałem być w tym miejscu i to się udało.
Sylwusia się troszkę pomęczyła zanim weszła na skocznie ale dzielnie się spisała i dotarła na sam szczyt. Jutro w planach mamy zobaczyć olimpijską wioskę w Lillehammer, kolejną skocznie, już ostatnią.