Dzień rozpoczęliśmy bardzo wcześnie ponieważ tego dnia zaplanowane mieliśmy wiele atrakcji. Poniżej opiszę pokrótce każdą z nich. Jeżeli chodzi natomiast o warunki pogodowe to trzeba przyznać że do tej pory mamy świetną pogodę jak na tutejsze Islandzkie warunki. Trzeba przyznać że największym problemem jest okropny, porywisty wiatr wiejący nawet do 90 km/ h, mimo wszystko nie ma śnieżycy ani dużych opadów co jest dużym plusem. Temperatura waha się w granicach 4-5°C.
Dzień rozpoczęliśmy na campingu Vogar w świetnych warunkach mieszkaniowych. Stamtąd wyruszyliśmy na oddalony o niespełna 17 kilometrów wulkan Krafla – czynny wulkan (ostatnia erupcja w 1984 roku) położony na północny wschód od jeziora Mývatn, na wysokości 650 metrów n.p.m. Warunki już u podnóża wulkanu były nie zachęcające ze względu na bardzo duży śnieg, lód i zaspy. Mimo wszystko postanowiliśmy podejść pieszo 2.5 km przez śnieżne zaspy aby zobaczyć ten cud natury. Droga nie należała do najprostszych - jednak udało nam się dotrzeć na sam szczyt wulkanu. Osobiście uważam że najciekawsza z tej wyprawy była sama przeprawa zaśnieżonymi ścieżkami, gdyż sam wulkan intuicyjnie przypominał morskie oko. U podnóża wulkanu zlokalizowana jest elektrownia która swoją architekturą doskonale wpisuje się w tamtejszy klimat.
Ciekawostką jest prysznic i umywalka z gorącą wodą z wnętrza ziemi która została udostępniona turystom jako jeden z atrakcji przy drodze dojazdowej do wulkanu. Skorzystaliśmy z Kubą i Natalia z tej atrakcji - świetne uczucie przepłukać zamarznięte dłonie w ciepłej wodzie w tak malowniczym miejscu. Zdjęcia prysznica i umywalki załączam poniżej w galerii. Tuż nie opodal wulkanu, w drodze powrotnej udaliśmy się na położone przy aktywnym wulkanie (w pobliżu jeziora Myvat), pola geotermalne Namafjall pokryte solfatarami i fumarolami, przez które wydostają się gazy, takie jak chlorowodór i dwutlenek siarki oraz para wodna. Temperatura wyziewów waha się od 300°C do 1000°C.
Kolejno za cel obraliśmy małą jaskinie lawową Grjótagjá położoną w pobliżu Jeziora Myvatn na północy Islandii. Wiele osób odwiedza tą jaskinie głównie ze względu na serial telewizyjny Game of Thrones. Jaskinia jest dość mała i zmieścić może się w niej nie wiele osób. Do 1970 roku była dość popularnym kąpieliskiem w nietypowej scenerii. Niestety, podczas aktywności geologicznej w latach 1975-1984, temperatura wody wzrosła do ponad 50°C, co uniemożliwiło dalszą kąpiel. Obecnie, temperatura spadła poniżej 50°C i ma ciągle tendencje spadkową. Niestety proces jest bardzo powolny, co w dalszym ciągu utrudnia kąpiel.
Po wyprawie w głąb jaskini przyszła kolej na relaks w ciepłych termalnych wodach. Po długich namysłach rozdzieliliśmy się na dwa obozy - dziewczyny odpoczywały w wodach termalnych Myvatn nature baths - my natomiast wyruszyliśmy z Kubą na szczyt wygasłego wulkanu Hverfjall (ostatnia erupcja około 2500 lat temu) wulkan (420 m n.p.m.) położony w północnej Islandii na wschód od jeziora Mývatn w paśmie Skútustaðahreppur.
Po drodze na Hverfjall mijaliśmy jezioro Mývatn, nazywane Jeziorem Komarów. Rozciąga się na powierzchni 37 km kw., a jego głębokość waha się od 2 do 4,5 metra. Znajdują się tu bloki lawy o niepowtarzalnych, różnorodnych kształtach oraz kratery uderzająco podobne do tych znajdujących się na Księżycu. W drodze powrotnej z wulkanu udaliśmy się z Kubą do parku Dimmuborgir który znajduje się na wschód od jeziora Mývatn. Jest to powulkaniczny teren, nazwę tego miejsca można tłumaczyć jako "mroczne fortece". Cały teren został ukształtowany przez wybuch pobliskiego wulkanu Thrergslaborgir, około 2300 lat temu.
Przed nami kolejna atrakcja na którą osobiście czekałem od samego początku pobytu w tym cudownym kraju - wodospad Goðafoss, jeden z największych i najpiękniejszych wodospadów na Islandii. Znajduje się na północy kraju na południe od drogi N1, na początku drogi do Sprengisandur i w odległości 40 km od Akureyri. Wody rzeki Skjálfandafljót o długości 178 km odprowadzającej wody lodowcowe spadają z wysokości 12 m na szerokości 30 m. Niewiarygodne przeżycie widzieć ten zawierający dach w piersiach wodospad. Dla mnie wodospady to główne atrakcje podczas tej islandzkiej przygody.
Ostatnim etapem naszej sobotniej wyprawy była przeurocza miejscowość Akureyri na północy Islandii – położone nad fiordem Eyjafjörður. Drugi co do wielkości po Reykjaviku obszar miejski Islandii. Nazwa miasta powstała w wyniku połączenia dwóch islandzkich słów akur (pole) + eyri (mierzeja). Cudowne - malownicze miejsce, bardzo przypadło do gustu każdemu z nas. Z Akureyri udaliśmy się do oddalonego o 50 minut Dalvik gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg.
(Myvatn Nature Bath – Dettifoss – Godafoss Waterfall – Akureyri – Dalvik – Siglufjordur)
Zakwaterowanie Airbnb: Dalvik, 621 Islandia