Cześć! Chciałbym opisać dzisiaj mniej więcej jak wygląda nasz jak narazie każdy dzień. Wstajemy między godziną 8:00 a 8:30 - w zależności o której Mariusz wyłączy budzik. Szybka toaleta i sprawdzenie pogody, tym zajmuje się Mariusz. Następnie jemy śniadanie - zazwyczaj jest to chleb z serem żółtym, bądź jakieś jogurty. Do pracy wyruszamy o 9:05 - po drodze na baseny wymieniamy ciuchy z poprzedniego dnia na nowy komplet. W pracy logujemy się za pomocą kart magnetycznych, koniecznie przed godziną 9:30 - im wcześniej to zrobimy to lepiej dla nas bo liczą nam czas od momentu zalogowania się do wylogowania po skończonej pracy.
Po wstawieniu się w pracy rozpisujemy się na pozycje na których będziemy pracować przez cały dzień. Generalnie w pracy nie da rady odpocząć - przez 10 godzin trzeba chodzić - stać i pilnować,
w zależności jaką się ma pozycje. Na cały kompleks basenów są jedynie 4 pozycje na których można posiedzieć, ale tylko i wyłącznie rotacyjnie z innymi. Po pracy, sprzątamy stanowiska i gromadzimy się w zadaszonym budynku na spotkanie z superwajzerem. Baseny opuszczamy zazwyczaj o godzinie 20:30 - 20:45.
Poniżej link do filmiku na którym pokazane są baseny i atrakcje na których codziennie pracujemy:
W drodze do mieszkania chłopaki wstępują na stołówkę na kolacje, ja natomiast jem w domu
(wyjątkowo dziś dałem się namówić na pizze z Mariuszem).
W domu szybka regeneracja - prysznic, komputer, muzyczka. Codziennie zdzwaniamy się z innymi polakami z którymi albo wychodzimy do parku na jakieś atrakcje albo zapraszamy ich do nas gdzie siedzimy do maksymalnie 02:00 kiedy to już opadamy całkowicie z sił i idziemy spać. W akademikach na terenie parku panują liczne zasady i obostrzenia. Między innymi - gość musi opuścić pokój do północy. W naszym wypadku naginamy prawo gdyż zaraz obok naszego pokoju są drzwi ewakuacyjne przez które wychodzi i wchodzi 90% gości z całego akademiku heh.
Co jemy? Jak już wcześniej pisałem, ja z Mariuszem w przerwie w pracy chodzimy na stołówkę -
jemy tak mniej więcej do 6$ (to jest duży obiad z nieograniczona dolewką napojów i soków). Wieczorem bywa różnie - zazwyczaj robię jakieś urozmaicone potrawy tudzież specyfiki. Kupiliśmy z Mariuszem w tamtym tygodniu w markecie 28 zupek w styropianowych pojemniczkach, każda po 28 centów. Jemy jedną na dzień.
Wieczorami, niedaleko mieszkania mamy port gdzie cumują jachty i motorówki, tam chodzimy żeby posiedzieć i wypić sobie piwko na spokojnie. Generalnie tutaj jest tak, że w przypadku złapania kogoś spożywającego alkohol w miejscu publicznym są duże problemy. Dlatego nikt z tego co widzę nie ryzykuje. W sklepach i lokalach bardzo się trzymają z wiekiem przy sprzedaży alkoholu, raz jak kupowałem piwo to kasjerka spisała numer mojego dowodu w komputer - pod tym względem są bezwzględni, a i dobrze bo nie ma pijaństwa.
Chłopaki pojechali do marketu po jedzenie - ja jak na razie wyposażyłem się wystarczająco w jedzenie wiec dziś siedzę sam w pokoju. Kończę na dziś moje wywody. Do usłyszenia niebawem!